Clinta Eastwooda nikomu nie trzeba przedstawiać. To genialny aktor, który w swoim dorobku ma wiele typowo męskich ról, z których można czerpać przykład. Jak się okazuje, sam aktor jest już godnym wzorem do naśladowania. Znakomite role to tylko efekt jego ciężkiej pracy i ciągłego dążenia do perfekcji. O tym opowiadał niedawno jego syn Scott.
Scotta Eastwooda możecie kojarzyć z takich filmów jak; „Najdłuższa podróż” czy „Furia”. Ostatnio wystąpił także w ósmej odsłonie Szybkich i wściekłych. Aktor ten nie miał prostego życia. W naturalnej sztafecie pokoleń postanowił pójść w ślady ojca, ale w Hollywood nazwisko może zarówno pomagać jak i bardzo przeszkadzać. Tak, Scott Eastwood od razu mógł liczyć na angaż w wielu produkcjach. Jednak momentalnie przylgnęła do niego łatka „Synek Clinta”. Widzowie wytykali więc wszystkie jego niedoskonałości i braki aby potwierdzić tezę, że zrobił karierę na nazwisku.
Okazuje się jednak, że Scott Eastwood to bardzo zdolny aktor, a dodatkowo niezwykły perfekcjonista. Poszedł w ślady ojca nie tylko pod względem aktorstwa, ale także wszystkiego, za co się zabiera. Jest bardzo aktywny fizycznie, a w Internecie można znaleźć jego plany treningowe. Patrząc na nie, trzeba przyznać, że Scott Eastwood lubi sobie dać popalić. Program bardzo intensywny, często zakładający ćwiczenia wykonywane do oporu.
Jak sam mówi, perfekcji w życiu nauczył go ojciec. To zasada, którą wyznaje Clint Eastwood. We wszystkim co robisz, dąż do perfekcji. Największym wrogiem rodziny Eastwoodów jest przeciętność. Scott opowiada jak jego ojciec pokazał mu życie na siłowni i niejednokrotnie doprowadził swojego syna do permanentnego wykończenia. A wszystko żeby zaszczepić mu nieustępliwość, dążenie do perfekcji i solidność. Prawdziwe męskie cechy. Clint Eastwood to wielki aktor, z którego możemy brać przykład. Nie z postaci przez niego odrywanych. Z niego samego.